Requiem dla dębów
- Napisane przez Izabela Wielicka
- wielkość czcionki Zmniejsz czcionkę Powiększ czcionkę
- Wydrukuj Email
- 1 komentarz
We wsi Rogalin, w starorzeczu Warty, stoją od wieków ogromne dęby. Ich piękno i majestat zachwycają i budzą szacunek. Śpieszmy się odwiedzić rogalińskie dęby, bo mimo wielu starań ich opiekunów - umierają.
Rogalińska Dąbrowa
Rogaliński Park Krajobrazowy położony jest na terenie powiatów poznańskiego i śremskiego. Rozciąga się po obu stronach rzeki Warty - od Wiórka i Puszczykowa w pobliżu Poznania, aż do Zbrudzewa i Góry koło Śremu. Na terenie Rogalińskiego Parku Krajobrazowego znajdują się dwa rezerwaty przyrody: „Krajkowo” oraz „Goździk Siny w Grzybnie”. Liczne starorzecza obfitują bogactwem przyrody. Cenne są tu unikatowe, w skali Polski, dęby śródpolne oraz stanowiska rzadkich roślin. Park jest też chętnie wybierany przez wiele gatunków ptaków jako miejsce lęgowe.
Najcenniejszym skarbem tego obszaru są jednak dęby szypułkowe (Quercus robur). Dęby tego gatunku to potężne drzewa, dorastające do wysokości 20-30, a nawet 50 m. Ich drewno jest ciężkie, twarde i bardzo trwałe. Kiedy długo leży w wodzie, czernieje i ma jeszcze większą wytrzymałość. Takie sczerniałe drewno dębowe nazywane jest „polskim hebanem”. Rogaliński Park Krajobrazowy cieszy się największym w Europie skupiskiem tych wielowiekowych drzew - jest ich tu około 2000. Głównie dla ich ochrony, 26 czerwca 1997 r. park ten utworzono. Najpotężniejsze rogalińskie dęby mają pnie o obwodzie sięgającym 9 m. Wszystkie o obwodzie powyżej 2 m są chronione.
Nazwa parku pochodzi od wsi Rogalin, gdzie rosną trzy najbardziej znane z wielkopolskich dębów. Noszą one imiona legendarnych władców słowiańskich: Lech, Czech i Rus i nawiązują do podania o założycielu państwa polskiego. Drzewa te liczą sobie już około 700 lat. Przed badaniami dendrochronologicznymi ich wiek oceniano nawet na 1000. Lech ma w obwodzie 635 cm, Czech - 726 cm, a Rus aż 926 cm. Rosną one w części angielskiej parku, należącego do pałacu Raczyńskich, który uważany jest za jedną z najpiękniejszych polskich rezydencji magnackich. Lecha, Czecha i Rusa zalicza się do najważniejszych symboli całej Wielkopolski.
Niedaleko trzech „dębowych braci” rośnie - trochę mniej znany, ale za to bardzo okazały - Dąb Edwarda o obwodzie 650 cm. Znaleźć go można na skraju parku, na zboczu doliny Warty. Imię dębu miało w zamyśle uhonorować trzech Edwardów Raczyńskich: hrabiego Edwarda - fundatora Biblioteki Raczyńskich, hrabiego Edwarda Aleksandra - współtwórcę wspaniałej Galerii Rogalińskiej i hrabiego Edwarda Bernarda - prezydenta na uchodźstwie. Na ogół jednak, etymologię nazwy dębu przypisuje się pierwszemu z nich.
Paradoks przyrodniczy - dąb czy kozioróg?
Rogalińskie dęby, choćby z racji swego sędziwego wieku, wymagają dużej opieki i leczenia. Niektóre z nich posiadają cementowe plomby i żelazne obręcze - ślady przeprowadzonych dawniej zabiegów konserwacyjnych. Konary innych podtrzymują olbrzymie belki. Wyposażone w nie drzewa, wyglądają niczym starcy wspierający się o lasce. Przedziwny to widok, budzący żal i współczucie dla drewnianych olbrzymów.
Jednak nie tylko upływający czas działa na niekorzyść drzew. Rogalińskie dęby mają też innego wroga. Jest nim chrząszcz kozioróg dębosz (Cerambyx cerdo). Kozioróg dębosz należy do najokazalszych chrząszczy występujących na terenie Polski. Ma ciemne i smukłe ciało. W sprzyjających warunkach i temperaturach rozwoju może osiągać długość ponad 5 cm. Jego larwy osiągają długość do 10 cm i rozwijają się wewnątrz dębu. Chrząszcze żerują na starych, ale żywych dębach, które w efekcie inwazji owadów i towarzyszących jej chorób grzybowych, zamierają. Obumieranie dębów, spowodowane przez kozioroga dębosza, rozpoczyna się od powstawania suchoczubów. Później usychają konary. W miejscach, gdzie larwy prowadziły żer płatowy, odpada kora. Ostatecznie, w ciągu kilkunastu do kilkudziesięciu lat, drzewo umiera całkowicie. Nim jednak drzewo uschnie, staje się miejscem rozwoju około 20 pokoleń koziorogów dęboszy. Ponadto, w tym samym czasie, ze starych dębów korzystają inne zagrożone wyginięciem zwierzęta. W rogalińskich dębach spotkać można np. pachnicę dębową (Osmoderma spp). Jest to wyjątkowo piękny chrząszcz - czarny lub ciemnobrunatny z lekkim oliwkowo-metalicznym połyskiem. Dorosłe chrząszcze po kilku dniach aktywności zaczynają wydzielać charakterystyczną, przyjemną woń, która przypomina zapach suszonych moreli z nutką piżma. Stąd właśnie chrząszcz ten zawdzięcza swoją polską nazwę - pachnica.
Przyrodnicy i ekolodzy mają nie lada problem, bo - siejący w rogalińskiej dąbrowie prawdziwe spustoszenie - kozioróg dębosz jest gatunkiem prawnie chronionym. Prawdziwy paradoks - szkodnik pod ochroną. Cóż więc ratować? Dęby czy chrząszcze? Zwolennicy kozioroga, przekonują że chrząszcz nie zabija drzew. Osłabia jedynie i tak już zamierające drzewa.
Ludzie i dęby
Rogalińska dąbrowa to miejsce niezwykłe, wprost magiczne. Trudno przejść obok nich obojętnie. Zwłaszcza te okazy, które rosną pojedynczo, wywołują największe wrażenie. Ich krótkie pnie, szerokie rozłożyste korony z wyciągniętymi niczym ramiona konarami, przypominają żywe postaci.
"Dębowy święty gaj
za miastem ocalał
W szumie jego liści
słychać jeszcze
pieśni druidów
Jesienne palce
przesypują cicho
różańce żołędzi
Srebrnoręki księżyc
liczy paciorki"
(Dębowy gaj, J. Badowska)
Świadomość, że stoją w tym miejscu całe wieki, skłania nas do zachowania powagi i szacunku. Te prastare drzewa są pomnikami przyrody, ale w pewnym sensie pomnikami naszej państwowości. Co prawda nie pamiętają czasów Mieszka I, jak kiedyś myślano, ale na pewno były świadkami wielu ważnych wydarzeń. Pomniki z kamienia i brązu, mimo trwałości tworzywa, ulegają czasem zniszczeniu lub zwyczajnie tracą wartość, choćby ze względu na zmiany ustrojowe. Pomniki - dęby, od wielu, wielu lat i niezależnie od sytuacji politycznej, otaczane są przez człowieka opieką - niemal kultem.
"Wy - umieracie stojąc
czas przecieka przez liście
seledynem wiosennym
i cynobrem jesieni.
Czas-co wszystko odkształca
on rysuje Wam bruzdy,
Konary poskręcane -
jak spracowane ręce
My - choć krusi i mali
pragniemy Was ocalić,|
nieruchome giganty,
od zagłady, topora!
Przyjacielem odwiecznych
niech człek będzie i druhem,
niech dębowe przymierze
zawrą człowiek i drzewa!"
(Do dębów, A. Zwolska)
Tajemnicze rogalińskie olbrzymy przewijają się we wspomnieniach wielu osób. Kazimiera Iłłakowiczówna, poetka i sekretarka Józefa Piłsudskiego, zwierzała się swojej przyjaciółce Margaret Nowak-Solińskiej, że tu właśnie, pod rogalińskimi dębami, odrzuciła niegdyś oświadczyny młodego hrabiego. Kim był ów odważny i tajemniczy mężczyzna? Prawdopodobnie był nim sam Roger Adam Raczyński, choć do dziś jest to wciąż niewyjaśniony wątek w biografii poetki.
Arkady Fiedler - znany podróżnik i autor wielu książek podróżniczych, napisał piękną autobiografię pt.: „Mój ojciec i dęby”, opowiadającą o tym, jak zrodziła się jego miłość do przyrody i podróży. Arkady zawdzięczał głód przygody i zainteresowania przyrodnicze swojemu ojcu. Antoni Fiedler często zabierał syna na wędrówki, polowania i wędkowanie. Jednym z ulubionych miejsc ich wspólnych wypraw było właśnie starorzecze Warty i rogalińska dąbrowa. A tak wspominał te czasy dorosły już podróżnik:
„Mnie, młokosowi, dęby również dodawały siły i natchnienia (…). Gdy brnęliśmy łąkami ścieżką na przełaj między jednym a drugim zakolem Warty, zawsze kroczyłem za ojcem i spoza jego pleców bezpiecznie spozierałem na dęby. Rosły tu i ówdzie na błoniach w pradolinie rzeki, stojąc z dala od siebie i majestatycznym cielskiem wywierając na mnie niepojęty urok (...).”
Dęby z Rogalina inspirowały, i nadal i inspirują , wielu artystów: poetów, malarzy czy fotografów. Jadwiga Badowska-Muszyńska, współczesna poetka i eseistka, dębom rogalińskim poświęciła cały tomik wierszy („Dęby Rogalińskie”, Murowana Goślina: Goślińskie Towarzystwo Obywatel, 1994). Ciekawostką jest, że zbiór zawiera teksty w języku polskim i esperanto, gdyż poetka była aktywnym członkiem Polskiego Związku Esperantystów.
O dębach z Rogalina pisała także w swych wierszach Alina Zwolska, niestrudzony działacz na rzecz ochrony przyrody w Wielkopolskim Parku Narodowym i okolicy.
Dębami zachwycał się Leon Wyczółkowski - polski malarz, grafik i rysownik, jeden z czołowych przedstawicieli Młodej Polski w nurcie malarstwa realistycznego. Wyczółkowski kochał w zasadzie wszystkie drzewa i często stanowiły one temat malarski w jego twórczości. W swojej krakowskiej pracowni, gdy zmęczony już był malowaniem portretów i architektury, rozkładał swoje prace przedstawiające: sosny, dęby, świerki czy fragmenty lasu. Tworzył sobie w ten sposób, w miejscu pracy, atmosferę kojącej ciszy leśnej i odpoczywał. Bardzo potrzebował towarzystwa drzew i, jak nikt inny, potrafił namalować ich dusze. Na początku lat dwudziestych XX w. Wyczółkowski przebywał u hrabstwa Raczyńskich w Rogalinie. Korzystając z tej okazji, malował tutejsze wiekowe dęby. Przed rozpoczęciem pracy, najpierw zawsze im się ukłonił i pozdrowił - takim szacunkiem i czcią obdarzał drzewa. Dopiero potem, zabierał się za malowanie. W swoim notatniku wspominał:
„… Dęby niesamowite, giganty; śniłem o nich. Jak się zbudziłem, żałowałem, żem się zbudził. Nie mogłem znaleźć drogi do nich. Potwory z odkosami. Trzy potężne deby rogalińskie. Łąka zasiana białymi anemonami, kręgi pod dębami, które mają żółte liście. Dopiero przy końcu maja zaczynają puszczać. Dęby martwe - listki pokręcone, suche.”
Rogalińskie dęby malowali też inni wspaniali artyści: Michał Wywiórski, Wincenty Wierzejewski (ps. Józef, Jerzy Warecki, Skaut, Orsza, Poznański) - zasłużony żołnierz, który z zamiłowania był artystą malarzem.
Prawdziwą malarską dokumentację dębów stworzyli: Antoni Wiśniewski - leśnik i twórca Muzeum Przyrodniczego Wielkopolskiego Parku Narodowego w Puszczykowie - oraz Lucyna Smok - założycielka Towarzystwa Przyjaźni Dębów Rogalińskich.
Fascynującym obiektem są również dęby dla współczesnych fotografów, np. Zygmunta Pniewskiego i Jędrzeja Tęczyńskiego. W 2003 r. powstał monograficzny album zdjęć Janusza Korpala, poświęcony tym sędziwym drzewom (Dęby rogalińskie, Poznań : Fundacja Biblioteka Ekologiczna, 2003).
Requiem
W tym roku Uniwersytet Przyrodniczy w Poznaniu wydał przepiękny album „Requiem. Dęby Rogalińskie” ze zdjęciami Macieja Fiszera i wierszami Marty Stawskiej-Puchalskiej. Jest to niezwykła opowieść o prastarych dębach, będąca próbą ich uwiecznienia, ale i ich pożegnaniem. To artystyczny dokument i swoiste archiwum największego w Polsce skupiska tych dębowych gigantów.
„Requiem” to również pożegnanie z fotografią na diapozytywach - umieranie dębów zbiegło się w czasie z wypieraniem tej technologii przez cyfrowy zapis obrazu. Żadna ze 120 fotografii na 204 stronach albumu nie została wtórnie skadrowana, czy zmanipulowana programem graficznym. Jest to czysty zapis tego, co zarejestrował fotograf. Album jest dziełem sztuki fotograficznej i poligraficznej zarazem. Zdjęcia utrwalono na doskonałym papierze. Oprawa i etui wykonane są ze szlachetnego płócienno-jedwabnego materiału. Każdy egzemplarz posiada swój indywidualny, wbity pieczęcią na ostatniej stronie, numer. Do każdego albumu dołączona została odbitka z fotografią podpisaną przez autora, gotowa do oprawienia i ekspozycji, oraz specjalne bawełniane rękawiczki, które mają zabezpieczać karty albumu przed zabrudzeniem. Pieczołowitość, z jaką opracowano i wykonano album poświęcony rogalińskim dębom, świadczy o pietyzmie, z jaką autorzy podeszli do tematu swojego dzieła. Praca nad albumem zajęła Maciejowi Fiszerowi aż trzy lata. Na jego zdjęciach są drzewa, które już dziś nie istnieją, bo zanim ukazał się album, umarły. Fotografiom drzew towarzyszą subtelne i nostalgiczne wiersze Marty Stawskiej-Puchalskiej, która doskonale wprowadza czytelnika w klimat dębowego cmentarzyska. Całość poprzedza popularnonaukowy wstęp autorstwa poznańskiego dendrologa - dra hab. Władysława Danielewicza, który przedstawia specyfikę doliny Warty i siedliska pomnikowych dębów.
***
pierwszy śnieg spadł wczoraj
ten sam co zeszłej zimy
i poprzedniej
znów biały czysty
jakby nigdy nie stopniał
jakby nie było wiosny lata
i jesieni i teraz idę
szczeliną czasu
wypełnioną śniegiem
we wszystkie zimy
przeszłe
i przyszłe jednocześnie
(M. Stawska-Puchalska)
Warto zobaczyć rogalińskie dęby i osobiście je pożegnać. I trzeba się spieszyć, bo sędziwe drzewa umierają. Kto wie, jak długo jeszcze będzie je można podziwiać.
Zaglądałam, skorzystałam, polecam:
1. Wikipedia/Rogalin
2. Wikipedia/Park Krajobrazowy
3. Katarzyna Bejenkowska, Sławomir Michalak: Dęby w Rogalinie, Magazyn Salamandra
4. www.wyczolkowski.pl
5. Monika Chuda: Sample of Kazmiera Iłłakowiczówna biography
6. Włodzimierz Kawecki: Nasze drzewa i lasy w artystycznej twórczości Leona Wyczółkowskiego (Wspomnienia pośmiertne), Sylwan. Organ Polskiego Towarzystwa Leśnego 1937 nr 5, s. 101-105
7. Arkady Fiedler: Mój ojciec i dęby, Warszawa 1973
8. Marek Bunalski, Paweł Sienkiewicz, Krzysztof Wojtkowski: Chronione chrząszcze dendrofilne zachodniej Polski- Zagrożenia - ochrona - kompensacja, Poznań 2012.
9. Stanisław Król: Co wiemy o dębach rogalińskich?, Gazeta Puszczykowska 1997 nr 1, s. 6-7
10. łła i Margaretka, oprac. J. Ratajczak, „Kronika Miasta Poznania” 1995, t. 4, s. 107-108
- Dział: Artykuły
- Czytany 10776 razy
Izabela Wielicka
Z wykształcenia bibliotekarz, ale lubi odnajdywać ślady przeszłości nie tylko na kartkach książek. Zafascynowana wielkopolską prowincją najchętniej spędza wolny czas na wsi lub w małych miasteczkach - regionalistka z romantyczną duszą. Zwiedza Wielkopolskę, szukając ciekawych miejsc i niezwykłych historii, którymi dzieli się na zainicjowanym przez siebie portalu wielkopolska-country.pl.
Artykuły powiązane
- Robert Koch - odkrywca prątka gruźlicy, noblista, lekarz powiatowy w Wolsztynie w latach 1872-1880
- Romanowo - najdłuższa wielkopolska wieś
- „Non omnis moriar” - wspomnienie o artyście rzeźbiarzu Julianie Bossie - Gosławskim (1926-2012)
- Robert Zaleśny: Jestem blues-rockowy
- Słowikowo i domek na tajemniczym wzgórzu
1 Komentarz
-
xxxx
Link do komentarza środa, 04 grudzień 2013 23:06Warto zwrócić uwagę, że dąb jako gatunek nie jest zagrożony wyginięciem natomiast stare dęby i ich istnienie zależy głównie od ich niewycinania. W końcu dlatego mamy dęby Rogalińskie - leśnicy nie zdążyli ich wyrąbać. Szkoda, że nie byli i raczej nie są skłonni w celu utrzymania kulturowych dębów po prostu ich nie wycinać i dać też szansę na ochronę ginącej przez to różnorodności biologicznej jak kozioróg dębosz. Człowiek logicznie myślący sądzę, że nie ma wątpliwości co należy chronić. A jak ktoś ma ciasny umysł to będzie rozczulał się nad procesami, których nie zahamuje i hamować nie powinien.