Rajsko w Katarzynkach
- Napisane przez Izabela Wielicka
- wielkość czcionki Zmniejsz czcionkę Powiększ czcionkę
- Wydrukuj Email
- 3 Komentarzy
Niedaleko Swarzędza, pomiędzy Kobylnicą a Uzarzewem, leży mała wioska o wdzięcznej nazwie "Katarzynki". Znajduje się tu wzniesienie Rajsko, na którym stoi samotnie drewniany krzyż z pasyjką. Wiele takich krzyży jest w wielkopolskim krajobrazie, ale to miejsce jest bardzo szczególne. Dawno temu przypisywano mu bowiem nadprzyrodzoną moc. Wzgórze słynęło z cudownych uzdrowień i było celem licznych pielgrzymek. Dziś zapomniano o niezwykłych właściwościach Rajska. Czy słusznie?
Wzgórze i jar
Wzgórze Rajsko i przylegający do niego jar o głębokości 20 metrów to wielka osobliwość przyrodniczo-kulturowa. Teren wyżłobił prawdopodobnie topniejący lodowiec podczas ostatniego, północnopolskiego zlodowacenia. Później było tu wąskie jezioro rynnowe, którego widoczne pozostałości występują do dnia dzisiejszego w postaci kilku bajor. W czasie długotrwałych opadów deszczu przybierają znaczniejszych rozmiarów, a w okresie suszy niemal zanikają zupełnie. Cały jar oraz dolina pobliskiej rzeki Cybiny posiada bogatą florę i faunę. Wiele występujących tu roślin i zwierząt to gatunki bardzo rzadkie i zagrożone wyginięciem, np.: padalce, kumaki nizinne, żaby zielone czy grzebiuszki ziemne.
Pierwsi ludzie
Ślady pierwszych ludzi żyjących na tym terenie sięgają paleolitu czyli epoki kamienia łupanego oraz wczesnego neolitu. Archeologowie znaleźli tu sporo fragmentów ceramiki. Miejsce to musiało podobać się pierwszym osadnikom. Takie właśnie tereny, oddalone i mniej dostępne jak wzgórza czy mokradła, chętnie wybierano na miejsce praktyk religijnych, ołtarz ofiarny czy cmentarz. I tak było i tutaj. W czasach starożytnych w okolicach jaru były cmentarzyska urnowe. Palono tutaj również zwłoki. W XIX w. znaleziono w tym miejscu urny i naczynia ofiarne. Tak rozległy cmentarz może świadczyć o dużej osadzie, która musiała się tu niegdyś znajdować, ale niestety, jeszcze nie można potwierdzić tego dowodami.
Kościółek i cuda
W średniowieczu, przy wschodniej krawędzi jaru, stanęło grodzisko stożkowe, będące siedzibą rycerską. Pełniło ono również funkcję fortecy, strzegącej przeprawy przez Cybinę. Przy zachodniej krawędzi skarpy - wzgórza Rajsko - wybudowano zaś niewielki, drewniany kościółek pod wezwaniem św. Katarzyny. W czasach śreniowiecznych często stawiano świątynie w dawnych miejscach kultu pogańskiego, aby zapobiec jego odnawianiu się. Miejsce to określano jako: „święta Katarzyna na Rajsku”. Wierni nazywali również swoją świątynię „kościółkiem w dębinie”, ale po wycięciu dębów, przyjęła się tu też nazwa "Olenderki".
Od 1611 r. , kiedy to nuncjusz Franciszek Simoneta nadał kościołowi św. Katarzyny indult odpustowy. Co roku - 25 listopada - odbywał się tu wielki odpust. Odpusty były wówczas ogromnymi wydarzeniami, na które schodziła się i zjeżdżała ludność z całej okolicy.
W kościółku znajdowała się słynąca łaskami rzeźba św. Katarzyny ozdobiona srebrną koszulką, koroną i atrybutami męczeństwa. To właśnie ona była celem licznych pielgrzymek. O cudownych uzdrowieniach doświadczonych przez wiernych za sprawą świętej Katarzyny pisał dawny proboszcz Uzarzewa w 1758 r. - ks. Maciej Pluciński. Zapiski te przytaczał również w kronice parafialnej prałat Stefan Beisert, który był proboszczem w Uzarzewie w latach 1909-1967. Dzięki temu do dziś przetrwała pamięć o niezwykłych zdarzeniach i cudach doświadczonych przez dawnych mieszkańców tych okolic. W księdze wspomniano m.in. o uzdrowieniu kobiety cierpiącej na straszne bóle głowy, która powierzyła swoje cierpienia św. Katarzynie z Rajska oraz o woźnicy, który wjechał wozem i koniem w pobliskie bagno. Kobieta pomodliwszy się do świętej Katarzyny wyzdrowiała. Woźnica, kiedy pogrążając się w bagnie coraz bardziej, poczuł że tonie i nie ma już szans na ratunek. Postanowił jednak pomodlić się do świętej Katarzyny na Rajsku. Wtedy wóz przestał się zapadać i po chwili udało mu się cało wyprowadzić siebie, konia i wóz z bagniska.
Nowy kościół
W 1753 r. Jakub Działyński - podkomorzy poznański i dziedzic Uzarzewa kazał rozebrać kościółek, który był już mocno podniszczony i postawił nową kaplicę pod tym samym wezwaniem. Nowy, szachulcowy budynek w formie krzyża stał tu około stu lat. W 1840 r., na rozkaz Józefa Lipskiego - ówczesnego właściciela Uzarzewa, zniszczoną kaplicę rozebrano. Ta mała świątynia była zresztą coraz rzadziej odwiedzana przez wiernych, gdyż obok niej powstał cmentarz dla zmarłych na cholerę.
Kamienie z fundamentów wykorzystano do budowy nowego pałacu w Uzarzewie, a drewno do budowy domu dla robotników folwarcznych. Rzeźbę świętej Katarzyny przeniesiono do kościoła św. Michała Archanioła w Uzarzewie. Zdobienia figurki, m.in.: srebrną koszulkę i koronę zdemontowano i sprzedano za sumę 149 talarów i 8 szylingów. Uzyskane pieniądze przeznaczono na remont kościoła parafialnego. Przepiękny kościół Michała Archanioła w Uzarzewie stoi do dziś. Niestety, nie ma już w nim cudownej figurki świętej Katarzyny. Prawdopodobnie, nie była konserwowana i uległa całkowitemu zniszczeniu.
W miejscu rozebranej kaplicy na wzgórzu Rajsko postawiono drewniany krzyż. Nadal chowano tu zmarłych na cholerę podczas nawrotów epidemii. Miejsce to było niechętnie odwiedzane przez okolicznych mieszkańców, którzy bali się być może zarazy, a być może spotkania z duchami nieszczęśników.
Katarzynki promieniują
Dziś Katarzynki są taką wsią jak inne. Co prawda ukształtowanie terenu, jego falistość jest dość nietypowa dla krajobrazu Wielkopolski. Wzgórze Rajsko wygląda dość malowniczo. Drewniany krzyż wciąż tkwi samotnie na jego szczycie. Nieopodal są jednak współczesne, zadbane i zamieszkały domy z pięknymi ogródkami.
Nie słyszy się już o cudach, łaskach i uzdrowieniach. Aczkolwiek w latach dziewięćdziesiątych mówiło się jeszcze o dziwnych zjawiskach występujących w tej okolicy. Kierowcy skarżyli się, że gasły im lub samoczynnie zapalały się światła w samochodzie oraz wyładowywał się akumulator, kiedy przejeżdżali obok jaru. Inni odczuwali zawroty głowy, dziwną dezorientację, a nawet doznawali niewytłumaczalnych wizji.
Postanowiono sprawdzić, czy rzeczywiście są podstawy by powyższe zdarzenia mogły być spowodowane jakąś tajemniczą siłą lub energią tego miejsca. Podjął się tego doktor Henryk Ladorski, znany poznański radiesteta. Badania za pomocą różdżek i innych przyrządów radiestezyjnych wykazały, że dokładnie w miejscu w którym stoi krzyż nakładają się na siebie dwa pasma promieniowania geopatycznego. Silna radiacja występująca w miejscu ich krzyżowania się jest dodatkowo wzmocniona na skutek promieniowania tzw. siatki szwajcarskiej II stopnia. Zdaniem doktora Ladorskiego miejsce to może wpływać na przebywające w nim osoby. Krótkotrwały pobyt jest nawet bardzo korzystny. Ludzie wrażliwi mogą czuć się tu spokojnie i dobrze. Panująca tu energia może mieć korzystny wpływ na ich zdrowie, a także przyczynić się do jasnowidztwa. Jak twierdził radiesteta, dłuższe przebywanie w tym miejscu może być jednak dla niektórych szkodliwe. Radiesteta zbadał również przylegający do wzgórza wąwóz. Tu także wykryto promieniowanie, choć innego rodzaju - promieniowanie mineralne, niekorzystne dla organizmu, pochodzące najprawdopodobniej od złóż rud żelaza. Ekipa towarzysząca radiestecie stwierdziła, że wszystkie baterie do aparatu fotograficznego, które miała przy sobie, wyładowały się. Co dziwne, gdy badacze przenieśli się w inne miejsce - na brzeg wąwozu, sprzęt znów zaczął działać,
***
Redaktorzy portalu wielkopolska-country.pl postanowili sprawdzić "na własnej skórze" oddziaływanie tego miejsca. Dwie z trzech osób, schodząc ze wzgórza w dół jaru, odczuły lekkie zawroty głowy oraz niewielki niepokój. Trudno jednak stwierdzić na pewno czy odczucia te spowodowane były jakąś energią. Można przypuszczać, że to efekt przypadku lub pewnej sugestii. Stojące nieopodal domy jednorodzinne oraz zadbane ogrody ich mieszkańców nie wskazują raczej na dotykające ich jakiekolwiek skutki uboczne. Być może jest i tak, że nie ma w tej chwili negatywnego promieniowania na wysokości wzgórza, na którym stoją budynki. A pewne dolegliwości można odczuć dopiero schodząc ze zbocza wzgórza w dół jaru.
Tak czy inaczej, wzgórze Rajsko w Katarzynkach to z pewnością miejsce szczególne - bardzo malownicze i z ciekawą przeszłością. Warto wybrać się tam na wycieczkę, niekoniecznie w celach eksperymentalnych i poszukiwaniu zjawisk paranormalnych.
Zaglądałam, skorzystałam, polecam:
1. Antoni Kobza: Jar - przyrodniczo-kulturowa osobliwość ziemi swarzędzkiej, Zeszyty Swarzędzkie 2010 nr 2, s. 98
2. Katarzynki promieniują: Z regionalnego archiwum X, Obserwator Regionalny 1997 nr 12, s.30.
- Dział: Artykuły
- Czytany 10066 razy
Izabela Wielicka
Z wykształcenia bibliotekarz, ale lubi odnajdywać ślady przeszłości nie tylko na kartkach książek. Zafascynowana wielkopolską prowincją najchętniej spędza wolny czas na wsi lub w małych miasteczkach - regionalistka z romantyczną duszą. Zwiedza Wielkopolskę, szukając ciekawych miejsc i niezwykłych historii, którymi dzieli się na zainicjowanym przez siebie portalu wielkopolska-country.pl.
3 Komentarzy
-
Iwona
Link do komentarza niedziela, 09 sierpień 2015 11:54Codziennie mijamy to miejsce chodząc z psem na spacer. Nie ma tam żadnej tablicy z nazwą, ani słowa o tym co tam było. Może warto coś z tym zrobić, coraz mniej takich miejsc . Katarzynki są zawieszone między Kobylnicą a Uzarzewem, nie ma kto tym się zająć,
a to nasza historia, naszych rodzin. Może warto popularyzować to wzgórze, niewiele takich miejsc w naszym rejonie? -
Zdzich
Link do komentarza środa, 08 październik 2014 22:03Szkoda że jest w internecie mało zdjęć tego miejsca, a przecież jest to osobliwość wielkopolska. Trzeba będzie tam pojechać.