Jerzy Sowijak: Zacząłem strugać scyzorykiem już jako mały chłopiec
- Napisane przez Izabela Wielicka
- wielkość czcionki Zmniejsz czcionkę Powiększ czcionkę
- Wydrukuj Email
- Skomentuj jako pierwszy!
Z Jerzym Sowijakiem, rzeźbiarzem z Bukówca Górnego, rozmawia Izabela Wielicka.
Kiedy zaczął się Pan ineresować rzeźbiarstwem? Kiedy wyrzeźbił Pan pierwszą rzeźbę i co to było?
Zacząłem strugać scyzorykiem już jako mały chłopiec. W wieku dziewięciu lat miałem już pierwsze, dość prymitywne, dłuta. W tym czasie powstawały nieprecyzyjne figurki, m.in. twarze z kory drzew, toporne ptaszki. Dziś trudno mi określić, co było pierwszą rzeźbą.
Ale pierwszy sukces - nagrodę za popiersie Mikołaja Kopernika chyba Pan pamięta? Co to był za konkurs i dlaczego akurat wybór padł na wielkiego astronoma?
W 1973 r. przypadała pięćsetna rocznica urodzin Mikołaja Kopernika i dlatego zorganizowano konkurs plastyczny pt. "Mikołaj Kopernik". Organizatorami konkursu były: Kuratorium Poznańskiego Okręgu Szkolnego oraz Pałac Kultury w Poznaniu (dzisiejsze Centrum Kultury Zamek). Tutaj też miała miejsce pokonkursowa wystawa.
Co znaczyła dla Pana ta nagroda? Dodała Panu skrzydeł? Uwierzył Pan we własne umiejtności?
Otrzymałem I nagrodę w kategorii rzeźba. Nagrodami rzeczowymi były: aparat marki Smiena, Słownik wyrazów obcych oraz farby plakatowe (12 kolorów w słoiczkach). Sukces był dla mnie wielkim przeżyciem. Pierwszy raz znalazłem się w Poznaniu, w Pałacu, na otwarciu wystawy, gdzie były dzieci z całej Wielkopolski. Mówiono mi, że powinienem iść do szkoły plastycznej. Gdy wróciłem do Bukówca nadal rzeźbiłem, lecz uczęszczać do liceum plastycznego nie było mi dane.
Uczył się Pan ślusarstwa i skończył Pan Technikum Elektryczno-Mechaniczne w Lesznie. Jednak próbował Pan zdobyć wykształcenie artystyczne w Szkole Rzemiosł Artystycznych w Cieplicach. Czego się Pan tam nauczył?
Uczyłem się w Lesznie, ale równolegle w Cieplicach zdawałem egzaminy. Końcową pracą było wykonanie rzeźby. Obrabiać drewno nauczyłem się w zasadzie sam, podczas wielu lat rozwijania swojej pasji. Ta umiejętność pomogła mi ukończyć szkołę w Cieplicach.
Tematyka Pana prac jest bardzo różnorodna: sakralna, przyrodnicza, historyczna, patriotyczna, obyczajowa. Kiedy wie Pan już, co chce wyrzeźbić, skąd dalej czerpie Pan inspiracje?
Przed rzeźbieniem, gdy mam jakiś pomysł, robię sobie szkic. Jeśli rzeźbię postać historyczną, to szukam materiałów źródłowych w książkach czy w Internecie. Staram się wnikliwie poznać daną osobę lub temat. Gdy pracowałem nad monumentalną figurą prymasa Andrzeja Krzyckiego, który urodził się w 1482 r. na terenie naszej gminy - w Krzycku Wielkim, pojechałem nawet do katedry w Gnieźnie, gdzie znajduje się sarkofag z rzeźbionym wizerunkiem prymasa. Zrobione zdjęcia pozwoliły mi przenieść podobiznę twarzy na dużą drewnianą rzeźbę. Motywy widniejące na szatach hierarchy były szkicowane i fotografowane w katedrze, a następnie przeniesione na drewno podczas rzeźbienia, co pozwoliło wiernie oddać ornat z tamtych czasów. W przypadku rzeźb o tematyce ludowej, inspirację czerpię z życia wsi. Inspirują mnie też ciekawi ludzie.
Czy pracując nad rzeźbą czerpie Pan pomysły z własnego życia? Przemyca Pan w nich jakieś osobiste wątki?
Jako mały chłopiec słuchałem opowieści starszych ludzi, które bardzo mnie intrygowały. Na przykład mój sąsiad był powstańcem wielkopolskim i jego historie stanowiły inspirację do wykonania rzeźby powstańca. Jako młody człowiek pracowałem często z rodzicami na polu i pamiętam, jak wyglądała tradycyjna ciężka praca rolnika. Znalazło to odzwierciedlenie w moich rzeźbach o tematyce rolniczej, takiej jak np: koszenie kosą, odbieranie sierpem zboża, ustawianie mendli, kopanie ziemniaków haką, pasienie krów na polu, oranie krowami. Od młodości słuchałem kapeli dudziarskiej z naszej wsi podczas różnych imprez, np. dożynek. Pamiętałem, jak grali bracia Piotr i Florian Ratajczakowie. Ich wizerunki uwieczniłem na rzeźbach plenerowych w centrum wsi.
Wiele z Pana rzeźb znajduje się w kościołach, np. w Bukówcu, Charbielinie, a także w muzeach, np. w Muzum Okręgowym w Lesznie, Muzeum Pierwszych Piastów w Dziekanowicach. Muzeum im. E. Bojanowskiego w Grabonogu, czy Muzeum Zabawkarskim w Kielcach. Jak czuje się Pan, widząc swoje prace, które już dziś stały się eksponatami i cieszą się dużym uznaniem?
Cieszę się, że kawałki drewna, w których uwieczniłem swe postacie, z takiego małego Bukówca trafiły do muzeów i są cząstką naszej kultury.
Niektóre Pana rzeźby trafiły nawet zagranicę. Figurkę siewcy podarował Pan Janowi Pawłowi II i znajduje się ona teraz w zbiorach watykańskich. Dlaczego wybrał Pan motyw siewcy?
Rzeźba dla Jana Pawła II przedstawiająca właśnie siewcę wykonana została z kilku powodów. Przede wszystkim chodziło o porównanie głoszenia Słowa Bożego do siania zboża. Jan Paweł II, jeżdżąc po świecie był jak siewca z ewangelicznej przypowieści. Drugim powodem byli rolnicy z Bukówca, którzy na co dzień sieją zboże, a którzy uczestniczyli w pielgrzymce do Rzymu. W dolnej części rzeźby, na cokole, wyryłem fragment wiersza Marianny Dudek-Maćkowiak z Bukówca Górnego: "Ziemio bukówiecka, chłopska nie szlachecka, Krojona miedzami, dzielona wiekami, I chlebem pachnąca, i roszona łzami."
Rzeźbi Pan także sporych rozmiarów figury plenerowe. W Lesznie stoi Pana rycerz Wieniawa, we Włoszakowicach regionalista Stefan Skorupiński, rycerz Pakosław w Pakosławiu, w Zbarzewie jest postać oracza, w Grotnikach kowala, a w Dominicach rybaka. Jest tych rzeźb Pana autorstwa bardzo wiele w gminie i nie tylko. Jak to się stało, że zdecydował się Pan na duży format? To poważne wyzwanie. Trudno chyba zachować odpowiednie proporcje?
Wielkie plenerowe rzeźby były moim marzeniem już wcześniej, ale nie było klimatu społeczno-politycznego do wykonania takich prac. Pierwsze, przedstawiające dudziarza i skrzypka, stanęły w Gołębinie Starym w 1993 r. (dziś już nieistniejące). Kłoda obrabianego drewna, np. o średnicy 1,5 metra, leżała poziomo w pracowni i trudno było, stojąc obok, projektować wszystkie elementy. Należało widzieć końcowy efekt w wyobraźni. Pracując nad rzeźbą plenerową trzeba przewidzieć, że stać będą one na dworze narażone na zmienne warunki atmosferyczne. Z tego powodu niektóre fragmenty rzeźby są tak zaprojektowane, aby mogła spływać po nich woda.
Na taką rzeźbę plenerową potrzebyny jest spory kawał drewna? Gdzie Pan się w nie zaopatruje?
Kiedyś takie wielkie rzeźby wykonywałem z topoli, ponieważ tylko topola była osiągalna w dużych rozmiarach. Jednak niektóre kloce i tak przywoziłem ze znacznych odległości, ponieważ w okolicy grubych topoli już nie było. Zdarzało się, że znajomi informowali mnie, iż wycinane będzie drzewo lub że powalone zostało przez wichurę.
Pracował Pan kiedyś w leszczyńskim Metalplaście, ale i w Gminnym Ośrodku Kultury we Włoszakowicach jako instruktor plastyki. Uczył Pan młodzież rzeźbienia. Udało się Panu zarazić kogoś swoją pasją?
Kilku chłopaków próbowało rzeźbić. Nawet im trochę wychodziło, lecz dalsze ich życie nie pozwalało na rozwijanie pasji.
Jest Pan też rolnikiem, prawda?
Tak. Prowadzę niewielkie gospodarstwo rolne w Bukówcu Górnym.
Tutaj też mieszka Pan od urodzenia. Lubi Pan swoją wieś?
W roku 2010 Bukówiec obchodził 800-lecie wsi. Mieszkam w Bukówcu od zawsze. Ludzie znają się i są wzajemnie życzliwi. Kultywowane są tutaj różne tradycje i przekazywane z pokolenia na pokolenie. Mam na myśli m.in. muzykę ludową - grę na dudach i grę na skrzypcach, tańce regionalne, lotanie z klekotami, gwiozdory, nowe lotko etc. W ostatnich latach zmodernizowano infrastrukturę wsi - odnowiono drogi, powstała ścieżka rowerowa i rondo. Wciąż obserwujemy pozytywne zmiany. Odnowiono też 2 wiatraki. W Bukówcu jest Izba Regionalna, nasze lokalne muzeum. Powstało kilka ładnych skwerów, na których widziałbym swoje rzeźby związane tematycznie z Bukówcem, ale jest to na razie otwarta kwestia. Nawiązując do tytułu książki Marianny Maćkowiak "Bukówiec Górny - moja mała Ojczyzna", mógłbym powiedzieć podobnie. Są w Bukówcu ludzie, którzy chętnie angażują się w działalność społeczną, kulturalną, sportową i bardzo mnie to cieszy.
Dziękuję Panu za rozmowę.
***
Więcej fotografii rzeźb Jerzego Sowijaka można zobaczyć na Facebooku.
- Dział: Rozmowy
- Czytany 4805 razy