Stacja Chrzypsko Wielkie

Chrzypsko Wielkie jest dużą wsią sołecką i gminną w powiecie międzychodzkim, usytuowaną w niezwykle malowniczym zakątku Wielkopolski - nad przepięknym jeziorem Chrzypskim i rzeką Oszczynicą. Wieś jest więc bardzo ważnym ośrodkiem turystycznym i wypoczynkowym. Każdego lata do Chrzypska przybywa sporo letników. Żaden z nich nie przyjeżdża jednak pociągiem.

   Chrzypsko Wielkie leży na trasie kolejowej linii Szamotuły - Międzychód. Wieś ma więc swoją stację, która funkcjonowała od 1908 roku. Jednak po niemal stu latach ruch pociągów pasażerskich, a nieco później towarowych, zakończył się.                                                               
 Wybudowany  w czasie zaborów dworzec nosił nazwę "Seeburg". 
   Wraz z odzyskaniem niepodległości stacja zmieniła nazwę na polską - "Chrzypsko" i cieszyła się nią tak długo, jak długo kraj cieszył się wolnością. W czasie II wojny światowej na budynku dworca znów zawisły szyldy niemieckie - "Seeburg", a potem "Grosseeburg". Po wojnie dworzec ponownie nazywał się "Chrzypsko", a od 1967 roku nosił miano "Chrzypsko Wielkie".

   Stacja posiada skromny układ torowy. Od toru głównego odgałęzia się jeden tor ładunkowy, zabezpieczony wykolejnicą - od strony Sierakowa, zaś przedłużenie toru od strony Szamotuł kończy się na rampie ładunkowej. Na wjazdach po obu stronach ładowni znajdują się niestrzeżone przejazdy kolejowe. Dla obsługi podróżnych służył tutaj jeden peron, usytuowany oczywiście przy torze głównym. Dla celów ładunkowych służyła niegdyś wspomniana rampa oraz droga ładunkowa od strony Sierakowa.
   Ostatnim, który pełnił w Chrzypsku obowiązki na kolejowym posterunku był Stanisław Goździewicz - znana i bardzo lubiana postać we wsi. Pan Stanisław to prawdziwa legenda tutejszej kolei. Urodził się co prawda w Lednogórze, a karierę w PKP zaczął od placówki w Pobiedziskach, Sulęcinie i Skwierzynie, ale już od 1954 roku, jako zawiadowca stacji, pracował na stacji w Chrzypsku Wielkim. Spędził tu ponad pół wieku, nie opuszczając ani jednego dnia pracy. Miejsce to było zresztą jednocześnie jego domem. Mieszkał tu z żoną i trójką dzieci. Stacja była swoistym centrum wsi, a ruch kolejowy był tutaj duży - około 1200 przejazdów rocznie. Mimo to, zawiadowca znajdował czas na pracę w ogrodzie i swoim małym gospodarstwie, w którym hodował owce, świnie, kozy i kury.
  Stacja tętniła życiem, nie tylko kolejowym. Państwa Goździewiczów odwiedzało wielu gości. Często było tu wesoło. Dlatego opuszczenie stacji przez pana Stanisława wywołało poruszenie wśród mieszkańców Chrzypska. Wraz z jego odejściem na emeryturę skończyła się pewna epoka. Piękny, zabytkowy budynek chrzypskiego dworca wcąż stoi na swoim miejscu, ale nieczynny i opuszczony ulega powolnemu zniszczeniu. Jego właścicielem nadal jest PKP, ale do dziś firma nie wykonała żadnego ruchu, by ratować dworzec. W Polsce takich opuszczonych stacji na nierentownych liniach jest bardzo dużo, a PKP nie ma środków, aby objąć opieką je wszystkie.

tchną muzealną ciszą                                                                                                                      
i bezruchem semafora
torowisko jak dwie arterie żylne
rdzawi zastygłą krwią
pośród zieleni

zawiadowcą - szary gołąb
wciąż na dyżurze

w kasie
kupisz bilet donikąd
a gwizd parowozu
i jego ciężki oddech
przywołasz ze wspomnień

rekwizytem stoi
majestatycznie
na ślepym torze

 

na omszałym peronie
stoją jeszcze walizki pełne chęci poznania

ciekawością świata wypchane sakwojaże
i zawiedziony kraniec wędrówek
tego bagażu nikt już nie odbierze

megafon milczy
nie zapowiada Expressu
co jak widmo przemknie



nocą

po torach nostalgii                                                                                                                                             
pełen nowoczesności

(Zofia Szydzik,
Zapomniane stacyjki)


   Budynek chrzypskiego dworca jest bardzo zgrabny. Jego bryła jest otynkowana i stoi na klinkierowej podmurówce, pięknie korespondującej z wielospadowym dachem pokrytym czerwoną dachówką. Czoło budynku zdobi piękny szachulec. To prawdziwa perełka, bo budynek nie był po wojnie przebudowywany. Przykro więc patrzeć jak niszczeje. Żalą się nad nią, rosnące nieopodal, płaczące wierzby. Pocieszają wróble i gołębie. Nie mógł przejść obojętnie obok niego także Sławomir Fedorowicz - ogromny pasjonat i miłośnik kolei oraz wszystkiego co z nią związane.
   Pan Sławomir złożył PKP ofertę kupna budynku. Marzy o tym, by urządzić w nim Muzeum Historii Linii Kolejowych. Sam ma mnóstwo eksponatów kolejowych, którymi chciałby podzielić się z ludźmi. Pomysł jest bardzo interesujący, zwłaszcza że nie ma zbyt wielu muzeów kolejnictwa w Polsce.
   Do Chrzypska przyjeżdża co roku sporo turystów ze względu na tutejsze jezioro. Ponadto odbywa się tu sporo imprez, jak Święto Tulipanów i Dni Wędzonej Sielawy. Muzeum mogłoby być dla przyjezdnych dodatkową atrakcją. Gmina by skorzystała, a zabytkowy dworzec miałby szansę na ocalenie i przedłużenie żywota. Jednak PKP nie jest zainteresowana sprzedażą obiektu. Plany wobec niego ma także gmina, która stara się o przejęcie lokalu. Sławomir Fedorowicz nie kryje radości. Być może, kiedy to się stanie, będzie mógł ponownie starać się o kupno dworca. Liczy, że uda mu się porozumieć z gminą w tej sprawie. Dopóki nie jest właścicielem, nie może bowiem ubiegać się o żadne dotacje finansowe na jego remont i organizację swojego przedsięwzięcia. A nie uznaje żadnych półśrodków. Pragnie odrestaurować każdy detal budynku - każdą cegiełkę i każdą deseczkę, zachowując oryginalny wygląd. Do tego wszystkiego trzeba na pewno dużych pieniędzy, ale przede wszystkim wielkiego serca do kolei - a serce do kolei z pewnością Fedorowicz ma ogromne.
   Na razie - jak tylko jest to możliwe - dba o obiekt. Stał się nieoficjalnym opiekunem dworca. Nie może bowiem patrzeć jak popada w ruinę. Klucze przekazał mu ostatni zawiadowca. Dzięki temu może odwiedzać stację. Sprząta tu, zabezpiecza budynek przed wandalami i płaci za prąd. Wciąż ma nadzieję, że kiedyś będzie tu muzeum. Założył nawet stronę internetową planowanej placówki. Można tam między innymi zajrzeć do bardzo ciekawego, redagowanego przez Fedorowicza, periodyku o tematyce kolejowej.
   O dworcowym budynku przypominają sobie od czasu do czasu, podobni do pana Sławomira, hobbyści. Na stacji zorganizowano już kilka spotkań i planów zdjęciowych. Kilka par ślubnych urządziło sobie sesję fotograficzną. Odbyło się tu także kilka rekonstrukcji wydarzeń historycznych. Sławomir Fedorowicz przygotował dla młodzieży prowizoryczną wystawę eksponatów ze swojej kolejowej kolekcji
- wciąż walczy o życie dworca w Chrzypsku Wielkim.

 


Zaglądałam, skorzystałam polecam
:

1. www.semaforek.kolej.org.pl  (dostęp 30.05.2014) 
2. www.muzeumchrzypsko.pl (dostęp 30.05.2014)   
3. www.miedzychod.naszemiasto.pl (dostęp 30.05.2014)   


 --------------------------------------------------------------------------------------------



  POLECANY NOCLEG W OKOLICY


  Dworek Wśród Jesionów
w Łężcach

Ostatnio zmienianyponiedziałek, 25 luty 2019 17:59

Iza DZ wykształcenia bibliotekarz, ale lubi odnajdywać ślady przeszłości nie tylko na kartkach książek. Zafascynowana wielkopolską prowincją najchętniej spędza wolny czas na wsi lub w małych miasteczkach - regionalistka z romantyczną duszą. Zwiedza Wielkopolskę, szukając ciekawych miejsc i niezwykłych historii, którymi dzieli się na zainicjowanym przez siebie portalu wielkopolska-country.pl.

4 Komentarzy

  • Michalina Andrys

    Michalina Andrys

    Link do komentarza piątek, 29 listopad 2019 14:38

    Prowadzę archiwum w Chrzypsku Wielkim w Gminnym Ośrodku Kultury i Bibliotece Publicznej. Poszukuję starych zdjęć z naszej gminy. Jeśli ktoś miałby ochotę nam je udostępnić to bardzo proszę o kontakt. Pozdrawiam serdecznie wszystkich, którzy tak ciepło się wypowiadają o Chrzypsku i panu Goździewiczu. Był przyjacielem mojego dziadka (też pszczelarza).

    Raportuj
  • Jacek Franciszek  Szulczynski

    Jacek Franciszek Szulczynski

    Link do komentarza wtorek, 09 lipiec 2019 10:29

    Oj, łza się w oku kręci! Tyle lat mineło, tyle przyjazdowi odjazdów słynnym "Jasiem". I ta wspaniała droga kolejowa od Binina, Nojewa i Kikowa, a potem zawsze fascynujący i nieco nerwowy przejazd przez most w okolicy Małego Chrzypska i nagle wspaniała panorama Jeziora Chrzypskiego!!! Znam oczywiście p. Gozdziewicza i wspominam rozmowy z Nim... Za stacyjnym budynkiem był kurek z wodą.Jaka ulga napić się wody po prawie trzykilometrowej wędrówce z Lężeczek! Potem gwizd "Jasia" nadjeżdżającego z Ryżyna. i jazda do Poznania z przesiadką w Szamotułach. I tak było przez chyba 40 lat! A pamiętasz Zbyszek, mój Kuzynie, nasze Łężeczki !? Jestem pełen podziwu dla p. Fedorowicza! Czy można Pana wspomóc jakąś choćby drobną dotacją ?

    Raportuj
  • Izabela

    Izabela

    Link do komentarza wtorek, 02 lipiec 2019 19:27

    Dziękuję za sympatyczny wpis i pozdrowienia. Bardzo się cieszę, że artykuł podobał się Panu i wzbudził miłe wspomnienia.

    Raportuj
  • Zbigniew Szulczyński

    Zbigniew Szulczyński

    Link do komentarza poniedziałek, 01 lipiec 2019 20:28

    Ciekawy i wzruszający artykuł. Znałem Pana Stanisława Goździewicza. Dodam, że był zapalonym pszczelarzem. Wiele razy kupowałem u niego miód i przy okazji sobie gawędziliśmy. Na stację CHRZYPSKO WIELKIE przyjeżdżałem wielokrotnie i to już od lat 50 jako kilkuletni chłopiec.Mój wujek ŚP. Walenty Lembicz mieszkaniec Łężeczek był kolejarzem i pracował na tej linii kolejowej jako kierowniki pociągu. Gdzieś jeszcze w mojej rodzinie są zdjęcia sprzed lat ze stacji i okolic. Pozdrawiam serdecznie Panią Izabelę i Pana Sławomira.

    Raportuj

Skomentuj

Powrót na górę
Nasz portal wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na wykorzystywanie plików cookies w zakresie odpowiadającym konfiguracji Twojej przeglądarki. Więcej o naszej Polityce prywatności