Brzoza - najstarsze drzewo w lesie?
- Napisane przez Jarosław Szałata
- wielkość czcionki Zmniejsz czcionkę Powiększ czcionkę
- Wydrukuj Email
- Skomentuj jako pierwszy!
Tegoroczna wczesna wiosna spowodowała, że wcześniej niż zwykle zrobiło się barwnie i zielono od młodych liści. To zachęta do spacerów, kontaktu z przyrodą i wypraw do lasu w poszukiwaniu ciszy i …zdrowia. Znajdziemy tam przecież, oprócz wrażeń estetycznych i wytchnienia, także wiele dobrego dla ciała i ducha. Kontakt z lasem i drzewami daje przyjemny i bezbolesny zastrzyk dobrej energii oraz podnosi naszą odporność na choroby.
Ruch na świeżym powietrzu odświeża procesy myślowe, odpręża nas duchowo. Olejki eteryczne wydzielane przez drzewa iglaste działają przeciwzapalnie, antybakteryjnie i uspakajająco. Najwięcej tych olejków zawierają sosny i jałowce. Naukowcy nazywają to aromaterapią. Możemy ją stosować do woli spacerując po lesie, korzystając z przygotowanych przez leśników szlaków i obiektów turystycznych oraz, mając odrobinę wiedzy, mądrze czerpać ze zdrowych darów lasu.
Las to dla wszystkich darmowa apteka i terapeuta, który także gratis leczy nasze ciało i duszę… Każde drzewo w określony sposób działa pozytywnie na człowieka. Lipa pomaga wyciszyć się, buk likwiduje stres, dąb dodaje energii życiowej, a brzoza zmniejsza stany depresyjne.
Delikatna i mocno energetyczna zieleń młodych listków brzozy przyciąga uwagę nie bez powodu. Całe drzewo wpływa mocno energetycznie, pozytywną energią, na nasze samopoczucie: daje poczucie spokoju, siły, optymizmu. Drzewa ogólnie emanują zdrową energią i działają jak bioenergoterapeuci. Taka drzewna terapia to dla nas leśny pożytek dostępny gratis i bez recepty. Warto też szczególnie teraz zainteresować się świeżymi liśćmi z drzew naszych lasów. Młode liście lipy, szczególnie te z odrostów, są doskonałe jako składnik diety dla osób cierpiących na zaburzenia pracy jelit. Smaczne są także młode liście buków, które smakują podobnie jak szczaw. Kiedyś ratowały ludzi na przednówku, gdy nie było co jeść, a dziś pomagają w oczyszczaniu naszego skażonego cywilizacją organizmu. W kuracjach pomagają też liście innych gatunków spożywane jako sałatki, kiszone czy gotowane. Liście morwy są np. najlepszym naturalnym lekiem na obniżenie cukru we krwi.
Wszyscy znamy brzozę, która z powodu białej kory bywa nazywana najstarszym drzewem w lesie. Tak naprawdę żyje krótko, w zasadzie dożywa w lasach do 60 lat. Uważana jest za typowo polskie drzewo, choć zajmuje tylko 6% powierzchni leśnej naszego kraju. Starszym rocznikom kojarzy się z filmami „made in ZSRR”. Pojawiła się na świecie wcześniej niż człowiek, zaraz po ustąpieniu lądolodu, stąd jest gatunkiem pionierskim i występuje w niemal całej Europie i Azji. Rośnie na ubogich siedliskach. Jest pożyteczna i poczciwa, mało wymagająca od gleby, odporna na mrozy i upały.
Teraz jest dobry czas na zbiór i wykorzystanie walorów zdrowotnych młodych liści brzozy. Warto z nich korzystać. Można również wykorzystać pączki. Rozsądnie zrobić mały zapas i nasuszyć sobie brzozowych liści.
Jak postępować z młodziutkimi liśćmi brzozy?
Świeżo zerwane, najlepiej w lekko słoneczny dzień, suche i zdrowe, listki brzozy rozłożyć na papierze (nie na gazetach, bo farba drukarska je nam zanieczyści) lub płótnie, w miejscu zacienionym i przewiewnym. Po wyschnięciu, gdy liście będą kruszyć się w palcach, zamknąć w szczelnym, szklanym naczyniu lub zwykłej, koniecznie papierowej torbie.
Liście brzozy to doskonały surowiec do odtrucia naszego organizmu -czyli taki domorosły detoks. Zawierają one liczne związki czynne, m.in.: flawonoidy, garbniki, saponiny, kwasy organiczne, olejki eteryczne i sole mineralne.
Jak działają na nasz organizm?
Mają właściwości odtruwające poprzez wiązanie niektórych składników czynnych brzozy ze szkodliwymi produktami przemiany materii, które zostają wydalone z moczem. Picie naparów z liści brzozy powoduje zwiększone wydalanie moczu, a wraz z nim jonów sodu, chloru i kwasu moczowego, szkodliwych produktów przemiany materii. Radzę jednak codzienne picie naparu lepiej zakończyć popołudniową porą, by nocą spać bez przerywania snu koniecznością odwiedzania łazienki. Liście brzozy chronią też wątrobę, powodują zwiększone wydalanie żółci, działają lekko napotnie. Można korzystać z nich profilaktycznie, a szczególnie wskazane są dla osób ze skazą moczanową, chorobami gośćcowymi oraz mającymi problemy skórne.
Są różne sposoby przygotowania naparu z młodych listków brzozy:
2 łyżki świeżych listków brzozy zalewamy 2 szklankami wrzątku, doprowadzamy do wrzenia na 3 minuty, pod przykryciem. Odstawiamy na 10 minut, odcedzamy. Napar należy pić po 1/2 szklanki pomiędzy posiłkami.
Niektórzy nie polecają wywarów z liści brzozy, gdyż wtedy zachodzi obawa, że w trakcie gotowania część składników może stracić swe terapeutyczne właściwości. Dlatego lepiej zalać wrzątkiem świeże liście, parzyć pod przykryciem do 30 minut i pić jak wyżej. Taka oczyszczająca kuracja powinna trwać 14-21 dni.
Można też zrobić specyficzną nalewkę, do której pewnie łatwiej będzie zachęcić panów:
W szklanym słoju 0,70 litra umieścić rozdrobnione, najlepiej ręcznie podarte świeże liście brzozy, lekko je ugnieść i wypełnić nimi nieco ponad połowę słoja. Podgrzać dość mocno ćwiartkę wódki i zalać nią liście. Macerować około 7 dni, przecedzić. Stosować 2-3 razy dziennie, w dawce ok. 10 ml rozpuszczonej w szklance wody lub dodając do herbaty.
Medyczne zalety brzozy znane były od tysiącleci. Najbardziej znany jest sok brzozowy. Oskoła - sok brzozowy, była tradycyjnym napitkiem spożywanym o tej porze roku przez wszystkich Słowian. Przed II wojną światową nie było restauracji, w której nie podawano by oskoły. Sok z brzozy ceniono za walory smakowe. Gościł on na większości polskich stołów. Wspomina o niej Zagłoba w „Potopie”, mówiąc, że „Radziwiłł sok brzozowy popija”.
Już na początku naszej ery stosowali ją chętnie Rzymianie. Wymieniana jest także w średniowiecznych zielnikach. O leczniczych właściwościach brzozy pisała miedzy innymi święta Hildegarda. W dawnych czasach brzozę czcili Celtowie, Słowianie i inne ludy. Była poświęcona władczyni płodności, deszczu i wody - Mokoszy. Według innych podań jest związana z Wenus i żywiołem wody. Zasadzona przy grobie brzoza miała chronić przed duchami. Według chrześcijan podobny cel miał spełniać znany nam krzyż brzozowy.
Brzozie przypisywano również magiczne działanie - z jej pomocą można było pozbyć się wycieńczenia i dreszczy. Uderzenie gałązką brzózki miało pobudzać siły witalne - stąd obyczaj chłostania brzozowymi gałązkami w czasie wielkanocnym. Gałązek używano na wianki i do zdobienia domów w czasie Zielonych Świątek oraz na palmy w czasie Niedzieli Palmowej. Dekoruje się małymi brzózkami także trasę procesji na Boże Ciało. Wiązki brzozowych rózg (rózgi liktorskie) otaczające topór stanowiły symbol władzy w starożytnym Rzymie. Należy tak czytać ten symbol: wysocy urzędnicy mogli karać poddanych chłostą (rózgi) lub śmiercią (topór). Brzezinowymi rózgami chłostano także niewolników i przestępców. Jeszcze całkiem niedawno używano ich do wymierzania kar cielesnych w szkołach i pewnie nie tylko w szkołach... Nasi słowiańscy przodkowie wykorzystywali natomiast gałązki brzozowe do odpędzania złych duchów. Zwolennicy oczyszczającej sauny korzystają z miotełek brzozowych podczas kąpieli parowej. Z gałązek brzozy wyrabiane są także popularne do dziś na wsi miotły na kiju. Brzozowe są podobno także miotły czarownic, służące im za środek lokomocji…. Na brzozowej korze wypisywano kiedyś prośby do duchów i wieszano je na brzózkach, szczególnie na bagnach, bo tam ducha najłatwiej spotkać.
Brzoza nie przez przypadek była świętym drzewem naszych przodków. Współczesne badania wykazały, że drzewo to silnie jonizuje ujemnie powietrze, a ujemne jony działają leczniczo na organizm człowieka. Wystarczy więc samo przebywanie w brzozowym zagajniku, by poczuć się lepiej. Radiesteci twierdzą, że brzoza ma pozytywną energię, a dotykanie jej oraz przebywanie w bliskim jej sąsiedztwie jest bardzo korzystne. Warto zatem przytulić się do brzozy…
Brzoza, szczególnie na wsi kojarzy się z Zielonymi Świątkami. Uroczystość ta nazywana jest też "Pięćdziesiątnicą", ponieważ przypada 50 dni po Zmartwychwstaniu Chrystusa. Zamyka ona w Kościele okres wielkanocny. To jedno z najstarszych świąt w kalendarzu liturgicznym, obchodzone już w czasach apostolskich. Zielone Świątki dawniej - w tradycji ludowej - rozpoczynały lato. Był to czas przejścia, niezwykle ważny dla roślin, zwierząt i ludzi. Świadczą o tym paramagiczne czynności, obecne w obrzędowości ludowej. Do tych magicznych i tajemniczych obrzędów wykorzystywano głównie zielone gałęzie brzozy, kojarzone także z Wielkanocą.
Zielone gałązki stosowano też często w różnych zwyczajach związanych z zalotami. Maj i czerwiec to przecież od lat czas zakochanych. Dawniej bardzo popularnym, a obecnie już zapomnianym zwyczajem było stawianie, przed domami „panien”, bram z młodych brzózek. Czynili to kawalerowie w noc poprzedzającą pierwszy dzień świąt. Często taka brama była równoznaczna z oświadczynami. Wierzono także, że w Zielone Świątki uaktywniały się czarownice, które zbierały rosę, przechadzając się z brzozowymi gałązkami w dłoniach po miedzach i łąkach. Gdy w czasie wędrówek napotkały z kolei krzaczastą wierzbę, targały nią i zwracając się do diabła Rokity mówiły: "Rokita daj mleka, oddaję ci duszę i ciało, bo mi się mleka zachciało".
W tym czasie w okres dojrzewania wchodziły zboża. Konieczne zatem było zapewnienie im dogodnych warunków, czyli dostateczną ilość wody i ochronę przed szkodnikami. Dlatego majono pola różnymi gałązkami. Najlepiej do tego celu nadawały się zielone gałęzie brzozy, które symbolizowały życiową moc rozkwitającej przyrody. Wszystkie te magiczne czynności i zabiegi miały doprowadzić do pomyślnych żniw, ochronić zboża przed suszą i szkodnikami. W całej Polsce powszechny był zwyczaj - dotychczas jeszcze zachowywany na wsi - majenia ścian domów, wrót i płotów zielonymi, najczęściej także brzozowymi gałęziami. Podwórka zaś, podłogi w izbach i nawet psie budy wyściełano grubo tatarakiem, dla świątecznej dekoracji, dla pięknego zapachu i także... przeciw pchłom, komarom, muchom i innym insektom. Jak widać brzoza o tej porze roku jest ważnym drzewem. Czy znamy ją jednak bliżej i co wiemy o jej symbolice ?
To piękne i zwiewne drzewo stanowiło zawsze natchnienie poetów i literatów. Każdy z nas zapewne pamięta poetycki opis brzozy z III księgi „Pana Tadeusza” oraz wiersze Słowackiego, Lenartowicza czy Staffa. Fantastyczny, a nawet erotyczny opis brzeziny znajdziemy w noweli Iwaszkiewicza „Brzezina”, którą napisał w zakopiańskiej willi Atma w 1932 roku, goszcząc u Karola Szymanowskiego:
„W tle późnego wieczora tkwiły te pnie białe, oświetlone resztkami światła, jak perły wprawione w aksamit. Pnie te białe, gładkie, toczone, przypominały mu tutaj ramiona kobiece, mnóstwo splątanych ramion, wznoszących się w górę gestami błagania, uniesienia, czasem odgiętych ku dołowi ruchem poddania i rezygnacji. Bukiety ramion w górze łączyły się dłońmi, plątały palcami, niektóre zaś stały pojedyncze i beznadziejne. Wilgotne, parne powietrze napełniało zgęszczeniem interwały pomiędzy brzozami i wszystko razem czyniło wrażenie jakiejś zmysłowej świątyni".
Opowiadanie sfilmował potem Andrzej Wajda, a jak zwykle po mistrzowsku zagrali tam Daniel Olbrychski i Olgierd Łukaszewicz.
Brzoza ma wiele innych zalet i zastosowań. Podczas majowych spacerów warto spojrzeć na nią z sympatią i przytulić się do siwego pnia. Wśród brzozowych świeżych liści możemy zobaczyć złotopiórą, śliczną wilgę z czarnymi skrzydłami i usłyszeć jej fletowy głos. Brzoza to piękno i zdrowie, poznajmy ją bliżej.
- Dział: Artykuły
- Czytany 7125 razy
Jarosław Szałata
Prawdziwy człowiek lasu. Mieszka i pracuje w leśniczówce Pszczew w Nadleśnictwie Trzciel w województwie lubuskim. O lesie wie chyba wszystko i chętnie dzieli się tą wiedzą z innymi. Publikuje m.in. w pismach: "Echa Leśne" i "Głos Lasu". Prowadzi również pasjonującego i bardzo popularnego wśród internautów "Bloga Leśniczego".